Czasem życie nas ugniata, jak kamień w bucie. Uwiera, męczy, drażni, rozprasza i nie daje wytchnienia.
Tegoroczna Droga Krzyżowa w Peak District do najłatwiejszych nie należała, przyzwyczajeni do dobrej i sprzyjającej pogody, tym razem musieliśmy się mierzyć z czymś, co komfortem na pewno nie było.
Deszczowy wieczór, porywy wiatru, mgła, krople potu, przemoknięte buty, nieco zmarznięte ciało, do tego obniżone ciśnienie, wychłodzone myśli, sprawiały, że pewien poziom trudu i mozołu trzeba było włożyć, ale przecież to droga krzyża, a nie wyprawa po złote runo…