Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: „Niewiasto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?” A ona odrzekła: „Nikt, Panie!” Rzekł do niej Jezus: „I Ja ciebie nie potępiam. – Idź, a od tej chwili już nie grzesz”.
Kiedy patrzę na swoje życie, na to, co było, co minęło, mogę powiedzieć, że stale się gubię, ciągle, niemalże, się mylę. Moje życie, i nie tylko, jest stałym gubieniem się, żeby On mógł mnie znajdować i żeby stawał mi się coraz bardziej potrzebnym, coraz bardziej bliskim.
Jego życie, Jego posłannictwo to nieustanne odkrywanie, że On mnie szuka aż do znużenia, aż do umęczenia.
Nie grzesz, to Jego apel, to Jego prośba, ciągle przez nas nie zrealizowana.
Jakże my lubimy się zniewalać, na własną prośbę gmatwać swoje życie. Jakże łatwo sprzedajmy albo oddajemy swoją wolność. Lubimy być w niewoli.
Ale od tej chwili nie grzesz. Daj mi Boże, to zrozumieć i pojąć.