Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A dnia tego, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: „Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę”. Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: „Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu”. Inni powiedzieli: „Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?” I powstało wśród nich rozdwojenie.
Można stać blisko Chrystusa, być blisko Niego, a mimo tego nie dostrzegać Go. Można Go słuchać, jednocześnie będąc głuchym, przeinaczając po swojemu to, co On mówi. Można nazywać się Jego uczniem, a żyć tak, jakby Go w ogóle nie było. Można.
Grozi nam takie rozdwojenie, dlatego trzeba uważać i nieustannie się nawracać, przyglądać się sobie, czy na pewno wszystko jest porządku.
Faryzeizm ciągle jest niebezpiecznie aktywny, uważajmy na to!