Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: „Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?”
Jezus im rzekł: „Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki oblubieniec jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im oblubieńca, a wtedy będą pościć”.
Im większy smutek, tym większa miłość. Im bardziej przeżywam czyjeś odejście, tym bardziej okazuję swoją miłość. Mały smutek – mała miłość; wielki smutek – gorętsza miłość. Kim jest dla nas owy Pan Młody? Kim on Jest? Jest nim ten, który powiedział i ja Ciebie nie potępiam. Jaki jest nasz smutek, jakie jest nasze uczucie, kiedy zabraknie w naszym życiu Boga, kiedy grzech, nieprawość, chciwość, pycha tego świata tak się w nas rozpanoszą, że, właściwie, nie ma już miejsca dla tego, który JEST.
Największym problemem, bólem świata jest to, że nie odróżniamy tego, co dobre, od tego, co złe; że właściwie wszystko nam jedno, że jest, jak jest i niech już tak będzie. Wieczny karnawał, zero postu.