„Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?” Jezus im odpowiedział: „Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodzi chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?” Oni zastanawiali się między sobą: „Jeśli powiemy: «z nieba», to nam zarzuci: «Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?» A jeśli powiemy: «od ludzi», boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka”. Odpowiedzieli więc Jezusowi: „Nie wiemy”. On również im odpowiedział: „Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię”.
Jacyś niezdecydowani są przywódcy świata religijnego, ci faryzeusze. Z jednej strony nie mogą patrzeć na Jana, a z drugiej coś ich ku niemu pociąga, prowadzi. Są w rozkroku, w zachwianiu, w niepewności. Ani tam, ani tu, ani tak, ani siak.
Bożek kompromisu, konformizmu, „świętego spokoju”, niezdecydowania, politycznej poprawności jest dzisiaj wszechwładny. Jak my go często lubimy, jak w takiej nijakości jest nam dobrze. Jednakże w sumie takie zachowanie czyni nas bardziej godnymi pożałowania, aniżeli sobie wyobrażamy.
Albo bądź zimny, albo gorący
W wierze jest miejsce albo na mini, albo na max.
Wobec tych niezdecydowanych Jezus milczy.photo: Mat Haggerty/unsplash.com